Nie wiem, czy trzeba specjalnie kogoś przekonywać, żeby wybrać się do Tajlandii, ale jeśli masz jeszcze wątpliwości..
7 powodów (nie tylko jedzeniowych), dlaczego warto trzeba:
-
pad thai za < 10 PLN
– zaczynam od klasyka kuchni tajskiej, którego chyba każdy zna.
Podstawa – makaron ryżowy z jajkiem, kiełkami fasoli mung, pastą tamaryndową i sosem rybnym.
I wiele wariantów – z krewetkami, kurczakiem, tofu.. Jest wszędzie i wszędzie (zazwyczaj) jest dobry 😉 -
tajskie curry
Swoje najlepsze jadłem na wysepce Koh Samet, w knajpce Banana Bar. Od tej pory curry stało się miłością i wszędzie, gdzie mam okazję staram się sprawdzać, jak wypada w odniesieniu do mojego numero uno.
Podstawowe odsłony: czerwone, żółte, zielone.
Obrazek wyraża więcej niż x słów, także mała ściąga:
… oraz bardziej „wyszukane” kombinacje, które warto poznać:- massaman curry,
- panang curry,
- moje ulubione, aczkolwiek nie-do-końca-curry czyli
Khao Soi, zwane Chiang Mai Curry
-
(mango) Sticky Rice
– ryż kleisty (en Glutinous rice) – sam w sobie był dla mnie „odkryciem”, a w połączeniu ze słodkim mango i mleczkiem kokosowym..
Proste i skuteczne. Polecam. (tutaj przepis!)
Ryż w PL ciężko dostępny – więc albo na alledrogo albo Kuchnie Świata, w cenie 10-15 PLN/kg. Nie tylko do deserów -
masaż za ~25 PLN/h
Co mówi wikipedia?
Masażysta podczas wykonywania masażu bardzo intensywnie pracuje swoim ciałem, używając dłoni, kciuków, łokci i przedramion, a także stóp.
(…)
Pełna, w pełni kompletna sesja masażu tajskiego winna trwać 2 godziny lub więcej, podczas których w sposób rytmiczny następuje ucisk i rozciągnięcie całego ciała: to dotyczy również wyciągania palców, stóp u nóg, uszu oraz przyjmowania przez osobę masowaną różnych wyciągniętych pozycji. Wszystko odbywa się zgodnie z wielowiekową procedurą.
Warto. -
kiedy-świeże-owoce-służą-za-słodycze
– idziesz ulicą, kupujesz świeżego ananasa. Pani sprawnymi ruchami obiera ananasa, kroi w kawałeczki, które potem jesz nadziewając na patyczek. Ciężko o takiego ananasa później w markecie.
– kupujesz świeżego owoca, sprzedawca blenduje go z lodem i mleczkiem kokosowym (itp.). Szejki z mcDonalda wymiękają. Albo po prostu idziesz ulicą i kupujesz całego kokosa.
– owoce, które nawet nie wiesz jak się nazywają. I edukacja podczas tygodnia azjatyckiego w Lidlu to za mało.
-
street food (prawdziwy street food)
-
wszystkie zupki (których nazw nie sposób poznać/zapamiętać
– najczęściej JAKAŚ pani siedzi na ulicy z garnkami JAKIEGOŚ wywaru z JAKIMIŚ dodatkami. Do tego noodle. I więcej dodatków, ziół, przypraw, według uznania.
-
wszystko z grilla…
.. bo ulica to jeden wielki grill. Kto mówi, że grillowanie to nasz sport narodowy… 1:0 dla Tajlandii.
Oprócz normalnych pozycji – mięso na patyku, krewetki, kiełbaski, banany, plantany można znaleźć też.. jajka albo… krokodyla
-
hainanese chicken – po jakimś czasie jedzenia wszystkiego deep fried doceniłem wartość klasyka kurczak + ryż.
Ale to nie byle jaki kurczak – zapewne bardziej zdrowy niż wszystkie bio-eko-kukurydziane z marketu. Do tego kilka subtelnych dodatków – bulion do podlewania całości, ogóreczek i sosy. Mniam.
-
tajska mrożona kawa / herbata
(tak, plastik, a właściwie dużo plastiku – kawa w kubku, a kubek w „siateczce” ;/
-
wszystkie zupki (których nazw nie sposób poznać/zapamiętać
-
inne tajskie klasyki
Oprócz tych najbardziej znanych – typu Tom Kha, Tom Yum …
… te mniej znane, których nazwy nabierają znaczenia na miejscu:
– drunken noodles (pad kee mao),
– pad see ew, ผัดซีอิ้ว
– thai basil beef/chicken (pad gra.. prow/prao/pao),
– khai jeow (tajski omlet)
..
Długo by wymieniać. A dwa tygodnie to za mało, żeby wszystko opanować
– you know nothing Jon Snow –
Bonusowo – kilka miejsc do polecenia:
- kanał YT Pailin’s Kitchen – mnóstwo przepisów na mnóstwo tajskich potraw, w przystępnej formie,
- kanał YT Mark Wiens – nieskończone źródło pornfoodowych filmów, z całego świata, z dużym naciskiem na Azję,
- restauracja w Poznaniu Khao San Thai Street Food – w szczególności za posiadanie w karcie ulubionego Khao Soi,
- restauracja w Warszawie Bangkok Soi – za autentyczność – na obszerniejszą recenzję odsyłam TUTAJ (blog z linka też polecam, ale tam nie tylko #Tajlandia 😉
To tyle jeśli chodzi o flashback z wyjazdu. Zachęcam do bookowania biletów WWA-BKK… albo chociaż do eksperymentów i smakowania więcej Azji niż tylko poprzez padtaja z kurą:)
Cheers!