zjeść Tajlandię

Nie wiem, czy trzeba specjalnie kogoś przekonywać, żeby wybrać się do Tajlandii, ale jeśli masz jeszcze wątpliwości..

7 powodów (nie tylko jedzeniowych), dlaczego warto trzeba:

  1. pad thai za < 10 PLN

    – zaczynam od klasyka kuchni tajskiej, którego chyba każdy zna.
    Podstawa – makaron ryżowy z jajkiem, kiełkami fasoli mung, pastą tamaryndową i sosem rybnym.
    I wiele wariantów – z krewetkami, kurczakiem, tofu.. Jest wszędzie i wszędzie (zazwyczaj) jest dobry 😉

  2. tajskie curry

    Swoje najlepsze jadłem na wysepce Koh Samet, w knajpce Banana Bar. Od tej pory curry stało się miłością i wszędzie, gdzie mam okazję staram się sprawdzać, jak wypada w odniesieniu do mojego numero uno.
    Podstawowe odsłony: czerwone, żółte, zielone.
    Obrazek wyraża więcej niż x słów, także mała ściąga:


    … oraz bardziej „wyszukane” kombinacje, które warto poznać:

  3. (mango) Sticky Rice

    ryż kleisty (en Glutinous rice) – sam w sobie był dla mnie „odkryciem”, a w połączeniu ze słodkim mango i mleczkiem kokosowym..
    Proste i skuteczne. Polecam. (tutaj przepis!)
    Ryż w PL ciężko dostępny – więc albo na alledrogo albo Kuchnie Świata, w cenie 10-15 PLN/kg. Nie tylko do deserów

  4. masaż za ~25 PLN/h

    Co mówi wikipedia?
    Masażysta podczas wykonywania masażu bardzo intensywnie pracuje swoim ciałem, używając dłoni, kciuków, łokci i przedramion, a także stóp.
    (…)
    Pełna, w pełni kompletna sesja masażu tajskiego winna trwać 2 godziny lub więcej, podczas których w sposób rytmiczny następuje ucisk i rozciągnięcie całego ciała: to dotyczy również wyciągania palców, stóp u nóg, uszu oraz przyjmowania przez osobę masowaną różnych wyciągniętych pozycji. Wszystko odbywa się zgodnie z wielowiekową procedurą.

    Warto.

  5. kiedy-świeże-owoce-służą-za-słodycze

    – idziesz ulicą, kupujesz świeżego ananasa. Pani sprawnymi ruchami obiera ananasa, kroi w kawałeczki, które potem jesz nadziewając na patyczek. Ciężko o takiego ananasa później w markecie.

    – kupujesz świeżego owoca, sprzedawca blenduje go z lodem i mleczkiem kokosowym (itp.). Szejki z mcDonalda wymiękają. Albo po prostu idziesz ulicą i kupujesz całego kokosa. 

    – owoce, które nawet nie wiesz jak się nazywają. I edukacja podczas tygodnia azjatyckiego w Lidlu to za mało.

  6. street food (prawdziwy street food)

    • wszystkie zupki (których nazw nie sposób poznać/zapamiętać 
      – najczęściej JAKAŚ pani siedzi na ulicy z garnkami JAKIEGOŚ wywaru z JAKIMIŚ dodatkami. Do tego noodle. I więcej dodatków, ziół, przypraw, według uznania.
    • wszystko z grilla
      .. bo ulica to jeden wielki grill. Kto mówi, że grillowanie to nasz sport narodowy… 1:0 dla Tajlandii.
      Oprócz normalnych pozycji – mięso na patyku, krewetki, kiełbaski, banany, plantany można znaleźć też.. jajka albo… krokodyla

    • hainanese chicken – po jakimś czasie jedzenia wszystkiego deep fried doceniłem wartość klasyka kurczak + ryż.
      Ale to nie byle jaki kurczak – zapewne bardziej zdrowy niż wszystkie bio-eko-kukurydziane z marketu. Do tego kilka subtelnych dodatków – bulion do podlewania całości, ogóreczek i sosy. Mniam.
    • tajska mrożona kawa / herbata 
      (tak, plastik, a właściwie dużo plastiku – kawa w kubku, a kubek w „siateczce” ;/

  7.  inne tajskie klasyki
    Oprócz tych najbardziej znanych – typu Tom Kha, Tom Yum …


    … te mniej znane, których nazwy nabierają znaczenia na miejscu:

drunken noodles (pad kee mao),
pad see ew, ผัดซีอิ้ว
thai basil beef/chicken (pad gra.. prow/prao/pao),
khai jeow (tajski omlet)
..


Długo by wymieniać. A dwa tygodnie to za mało, żeby wszystko opanować
you know nothing Jon Snow –

Bonusowo – kilka miejsc do polecenia:

  • kanał YT Pailin’s Kitchen – mnóstwo przepisów na mnóstwo tajskich potraw, w przystępnej formie,
  • kanał YT Mark Wiens – nieskończone źródło pornfoodowych filmów, z całego świata, z dużym naciskiem na Azję,
  • restauracja w Poznaniu Khao San Thai Street Food – w szczególności za posiadanie w karcie ulubionego Khao Soi,
  • restauracja w Warszawie Bangkok Soi – za autentyczność – na obszerniejszą recenzję odsyłam TUTAJ (blog z linka też polecam, ale tam nie tylko #Tajlandia 😉

To tyle jeśli chodzi o flashback z wyjazdu. Zachęcam do bookowania biletów WWA-BKK… albo chociaż do eksperymentów i smakowania więcej Azji niż tylko poprzez padtaja z kurą:)  

Cheers!

Po więcej zdjęć, nie tylko jedzenia, zapraszam niżej

Add your Comment

Close Bitnami banner
Bitnami